Opuszczaj mnie i stłucz, żeby móc posklejać.....

"Przecież zdarza się, że największy żar, ciska wulkan, co niby dawno zmarł..."

wtorek, 24 stycznia 2012

Jestem Panną lekkich obyczajów

Jestem przecież prostytutką
Jest mi wygodnie z tą świadomością
Ale jestem prostytutką smutną
Co czasem daje z przymusu jegomościom
Czasem bawią mnie ich miny
Gdy z uśmiechem dziecka bawią się w doktora
Nigdy ze sobą poza TYM nie śpimy
Potem tabletka jedna dwie półtora


Wstaję rano nie rozmyślając o niczym
Nie patrzę w lustro na marne swe odbicie
To wszystko nawet mnie nie dotyczy
Nic się nie liczy tak bardzo jak picie


Tak jestem prostytutką
Szmatą kurwą czasem dziwką
Też nią mogłeś być i Ty
Zamiast pić na plaży słodkie piwko
Mogłeś też mieć smutne sny....




Jacek Karpowicz.

Gniewny zmarły

Dopadam szerokiego parapetu pod oknem
Tłumiąc emocje oddycham dziwnym tchem
Czy to mogło się wydarzyć w tym życiu
Czy mógł to zrobić na oczach...w ukryciu
Na parapet wypada letnia płócienna torba
Czuje jak serce wykręca mi gigantyczna korba
Można go było powstrzymać zawczasu
Zanim zaciągnął me ciało do lasu
Wrzucam rzeczy do torby i otwieram drzwi
Rządny zemsty słonej i butelki zimnej krwi
To że życie moje dobiegło już końca
Tego nie wiem dowiem się wkrótce od bożego gońca.....

Jacek Karpowicz

środa, 4 stycznia 2012

Wielkie nadzieje....

Wybijmy z głowy wszystkie nuty
Niech się przyśnią wielkie huty
Niech dozorca psem zaszczuty
Czyści pięknie pańskie buty
Niech wróci Stalin sierp i młot
Bodaj burżuj obcy chłop
Niech Hitler o brak masła krzyczy
Niech się major z majorową byczy
Oddajmy tak więc wolność kiepską
Oddajmy honor dumę i męstwo
Ojczyzna nie zna już cnót cnotliwych
Chłopców krwawiących gorliwych


Oczekujmy braku nudy
Oczekujmy wielkiej zguby....

JACEK KARPOWICZ