Opuszczaj mnie i stłucz, żeby móc posklejać.....

"Przecież zdarza się, że największy żar, ciska wulkan, co niby dawno zmarł..."

wtorek, 26 czerwca 2012

Ciągła walka

Mała smutna pusta, świnio różowawa
Nie mąć w głowach, puszko rdzawa
Nie wbijaj nam do głów gwoździ
Które służą Twej niejasnej jaźni


Nie ujawniaj swej myśli mieszanej
Nie odsłaniaj piersi blaszanej
Nie krzycz swym głosem ochrypłym
Że w gruncie rzeczy nam będzie cieplej

Piekieł bram nam nie otwieraj
I się z nami już nie spieraj
Już nie lepsi ale ciężsi dziś jesteśmy
Przez namowy ciągłe bardziej grzeszni

Nikt nie przekroczy już Twych bram
Zaakceptuj proszę takiej  rzeczy stan
Prościej będzie Ci żyć z własną osobą
Niżeli walczyć ciągle ze sobą


I szczęśliwi obok trupa Twego przechodzimy
Z językami rozplatani dumni odchodzimy
Swej odwagi sami sobie zazdrościmy
Już Cię przecież nigdy nie ujrzymy.....


Spokój...


Jacek Karpowicz


sobota, 16 czerwca 2012

Skrzydlaty psie...

Skrzydlaty psie, szukałem Cię, gdy doszedłem piekieł bram
Złe uczynki poszły precz, lecz za późno, już jest czas
Twój świat w czerwieni barw, kiedyś mi spodoba się
Moja dusza smutkiem jest i ciągle jeszcze czeka by, by zobaczyć...

Tyle smutku, łez i krwi, zanim tu przybyłeś Ty
Tyle ciężkich chwil nim zobaczyłem, że to jesteś Ty
Każdy dzień kamieniem jest bo Twój obraz zmywa się
Ocaliła nas dobroć wrodzona lecz stłumiona.

Ten pies uwięził mnie, nikt nie słyszał moich łez
Przeczekałem w żalu by znów zawalczyć chcieć
Lecz dziś wciąż pamiętać chcę, czas nie rozproszył mgły
Wywalczyłem Cię by żyć, by nie otruć świata jadem łez,
Więc pokochaj mnie!

Ile bitew tyle łez, krzywdy aż po skrzydeł kres
Ile minie chwil, bym mógł uwolnić się z tamtych dni
Każdy dzień napełnia mnie ciepłym dobrem lepszych dni
Ocaliła nas dobroć wrodzona lecz stłumiona..

Skrzydlaty psie, wygrałem więc,
Nie zapomnij jednak mnie
Kiedy inny zajdzie Ci, Twoją drogę pełną krwi
To daj mu nauczkę tę, którą dałeś również mi...

Jacek Karpowicz


piątek, 15 czerwca 2012

Ile....Tyle....

Ile jeszcze mi nie powiedziałeś
Ile razy mnie źle rozpoznałeś
Ile uczuć wygasło przy Tobie
Ile serc pękających przy grobie

Będę zawsze przy Tobie kochany
Panie Boże tak źle oceniany
Nie wiem w którym Cię znajdę Kościele
Ale łoże Ci białe zaścielę

Ile słów padło w nie tę godzinę
Ile razy zbyt wściekłą masz minę
Ile jeszcze smutku na Świecie
I co powiesz tej biednej kobiecie

Będę zawsze przy Tobie gdy zaśniesz
Będę wtedy gdy serce Ci zgaśnie
I otworzę na wielkim ekranie
Twoją miłość Twą dobroć mój Panie.


....W gruncie rzeczy niereligijny tekst...


Jacek Karpowicz.