Zapytałem o ideał swój
Byle kogo zapytałem
Niepotrzebnie bo to nie był Bóg
A ja prawdy Bożej chciałem
Zatrzasnęły się wszystkie drzwi
Na trzy spusty zatrzasnęły
Poprosiłem znów o szanse trzy
Nie dostałem przy niedzieli
Spojrzał Bóg jak urzędnik zły
Który musi kogoś skarżyć
Przeproś chłopcze za ideał swój
Żeby łatwiej życie przeżyć
Nieroztropne będzie synu to
Jeśli pójdziesz taką drogą
Nie zapomnij kto stworzył to
Tak więc nie walcz z ręką Bożą
Powiedziałem,że mam w dupie go
I ,że dupą zarabiałem
Nie zrozumiał czym sycę go
Odszedł wreszcie ja wygrałem...
Jacek Karpowicz
Opuszczaj mnie i stłucz, żeby móc posklejać.....
"Przecież zdarza się, że największy żar, ciska wulkan, co niby dawno zmarł..."
poniedziałek, 30 kwietnia 2012
środa, 25 kwietnia 2012
Krzykiem przez szept
Wyszeptać sobie lepsze życie
Owszem mógłbym ale nie chcę
Szepczą tylko naiwni i głusi
Co im życie cicho plecie
Wykrzyczeć sobie inne życie
Kusi mnie ten krzyk ale nie
Krzyk jest krótki i bywa głuchy
Krzykiem głos słabnie
Wyśpiewać sobie arię życia czysto
A jeśli zafałszuję i zachrypię
Puszczą moje życie z pół-playbacku
Na CD nawet go nie kupię
Napiszę sobie własne życie od nowa
To będzie aria zupełnie nowa
Szeptana głośno krzykiem boga
Nie znajdzie mnie już żadna trwoga.
Jacek Karpowicz
Owszem mógłbym ale nie chcę
Szepczą tylko naiwni i głusi
Co im życie cicho plecie
Wykrzyczeć sobie inne życie
Kusi mnie ten krzyk ale nie
Krzyk jest krótki i bywa głuchy
Krzykiem głos słabnie
Wyśpiewać sobie arię życia czysto
A jeśli zafałszuję i zachrypię
Puszczą moje życie z pół-playbacku
Na CD nawet go nie kupię
Napiszę sobie własne życie od nowa
To będzie aria zupełnie nowa
Szeptana głośno krzykiem boga
Nie znajdzie mnie już żadna trwoga.
Jacek Karpowicz
wtorek, 24 kwietnia 2012
Tymczasem u robaczka
Rozbawił mnie pewien robaczek
Który w imię buntu zginął marnie
Twierdził, że nie widział tych paczek
I, że nie odpowie za nie karnie
Karnie za to postąpił mały robaczek
Ponieważ samobójstwo w robaczkowie
Ścigane jest jak kradzież taczek
Tak więc i pogrzeb i ucieczkę ma na głowie
Pamiętaj kolejny mały robaczku
Jeżeli coś Cię gryzie w życiu
Zjedz może paczkę maczku
A będzie lepiej Ci niż w kiciu..
Wszystkim małym robaczkom ostrzegawczo :)
Jacek Karpowicz
Który w imię buntu zginął marnie
Twierdził, że nie widział tych paczek
I, że nie odpowie za nie karnie
Karnie za to postąpił mały robaczek
Ponieważ samobójstwo w robaczkowie
Ścigane jest jak kradzież taczek
Tak więc i pogrzeb i ucieczkę ma na głowie
Pamiętaj kolejny mały robaczku
Jeżeli coś Cię gryzie w życiu
Zjedz może paczkę maczku
A będzie lepiej Ci niż w kiciu..
Wszystkim małym robaczkom ostrzegawczo :)
Jacek Karpowicz
piątek, 20 kwietnia 2012
Wiem,że nie znasz mnie
I nie czujesz tego co chcę
Wiem,że mylisz mnie
Z innym nocnym cieniem
Nie zważając na stek bzdur
Wciąż przeglądam profil Twój
Dzień i noc sprawdzając status
Czy wciąż wolny czy już nie
Przy ckliwej piosence
Wciąż myślę o Tobie
Choć jesteś już
Tylko wspomnieniem
Nie pytaj mnie
Czy to zmieni się
Nie pytaj czy
Dam odpocząć Ci
Kiedy wciąż myśle o Tobie
Idealizując obraz Twój
Kłócąc się i godząć
W swojej bujnej wyobraźni...
I nie czujesz tego co chcę
Wiem,że mylisz mnie
Z innym nocnym cieniem
Nie zważając na stek bzdur
Wciąż przeglądam profil Twój
Dzień i noc sprawdzając status
Czy wciąż wolny czy już nie
Przy ckliwej piosence
Wciąż myślę o Tobie
Choć jesteś już
Tylko wspomnieniem
Nie pytaj mnie
Czy to zmieni się
Nie pytaj czy
Dam odpocząć Ci
Kiedy wciąż myśle o Tobie
Idealizując obraz Twój
Kłócąc się i godząć
W swojej bujnej wyobraźni...
Piekło w wielkim mieście
Osiedle to raczej do mroku należy i cienia
Zaledwie 10 minut od pełnej obfitości Gdańskiej starówki
Gdzie na jarmarku sprzedają się oscypki i grochówki
Smażą się ryby, smarują wielkie jak bloki pajdy chleba
Przystanek nie zdradza sekretów swojej dzielnicy
Wygląda nawet przystojniej od reszty okolicy
Tylko na okrągło oblizująca się baba coś węszy
I ten ledwo idący o swej prowizorycznej kuli menel
Czerwone sekundę, potem zielone niestety
Sklepowa w swoim niedzielnym nowym fartuchu
Wydychając dym biały: Habemus Papam, czeka pan
Widzi,że palę? Pijane dzieci z wandalami
Pijane psy szczekające coś o bezradności i pustce
Kolorowe straszydło wyłania się wreszcie i tak za wcześnie
Łzy zalewają mi oczy, ale to nie łzy są, lecz to są kamienie
Czterdzieści parę metrów liczonych w kwadratach zamiast denata
I przez czterdzieści parę lat tak wychodzić i wracać....
Zaledwie 10 minut od pełnej obfitości Gdańskiej starówki
Gdzie na jarmarku sprzedają się oscypki i grochówki
Smażą się ryby, smarują wielkie jak bloki pajdy chleba
Przystanek nie zdradza sekretów swojej dzielnicy
Wygląda nawet przystojniej od reszty okolicy
Tylko na okrągło oblizująca się baba coś węszy
I ten ledwo idący o swej prowizorycznej kuli menel
Czerwone sekundę, potem zielone niestety
Sklepowa w swoim niedzielnym nowym fartuchu
Wydychając dym biały: Habemus Papam, czeka pan
Widzi,że palę? Pijane dzieci z wandalami
Pijane psy szczekające coś o bezradności i pustce
Kolorowe straszydło wyłania się wreszcie i tak za wcześnie
Łzy zalewają mi oczy, ale to nie łzy są, lecz to są kamienie
Czterdzieści parę metrów liczonych w kwadratach zamiast denata
I przez czterdzieści parę lat tak wychodzić i wracać....
czwartek, 19 kwietnia 2012
Młodości wszystkich czasów
Młodości wszystkich czasów łączmy się
Mickiewicz czy Słowacki przebódź się
Z piekieł bram czy z niebios kto to wie
Z Edenu czy z Hadesu ruszajcie się
Ludzkość chce się skończyć jeszcze dziś
Komputery zamiast szczęścia dziś się czci
Nikt już nie myśli o tym co będzie jutro potem
Młodości błagam Cię Ty jeszcze żyj
A tu glob pozostał sam
Tyle smutku, wad i zdrad
Tyle gwoździ źdźbeł, bat i pat
Tyle bitew i pogoni
A tu glob zapłakał raz
Tyle zbrodni, ból i płacz
Tyle martwych złych dzieci Twych
Młodości wszystkich świątyń błagam Was
Z Kościołów i kapliczek zbieram Was
Z Buddy łysej skroni, z Jezusa krwi korony
Przyłączcie do nas się krzyknijcie pas
Niech prestiż Waszych czynów wylęknie ich
Przepłoszy wszystkich stary siwy mnich
I staniemy wszyscy razem, śpiewając pod ołtarzem
To ołtarz życia jest nie lękaj się !
Jacek Karpowicz
Mickiewicz czy Słowacki przebódź się
Z piekieł bram czy z niebios kto to wie
Z Edenu czy z Hadesu ruszajcie się
Ludzkość chce się skończyć jeszcze dziś
Komputery zamiast szczęścia dziś się czci
Nikt już nie myśli o tym co będzie jutro potem
Młodości błagam Cię Ty jeszcze żyj
A tu glob pozostał sam
Tyle smutku, wad i zdrad
Tyle gwoździ źdźbeł, bat i pat
Tyle bitew i pogoni
A tu glob zapłakał raz
Tyle zbrodni, ból i płacz
Tyle martwych złych dzieci Twych
Młodości wszystkich świątyń błagam Was
Z Kościołów i kapliczek zbieram Was
Z Buddy łysej skroni, z Jezusa krwi korony
Przyłączcie do nas się krzyknijcie pas
Niech prestiż Waszych czynów wylęknie ich
Przepłoszy wszystkich stary siwy mnich
I staniemy wszyscy razem, śpiewając pod ołtarzem
To ołtarz życia jest nie lękaj się !
Jacek Karpowicz
poniedziałek, 16 kwietnia 2012
Symbol wiary i przemocy
Skrzyżowały się dwie belki
To nie drewno, to są sklejki
Symbol wiary i przemocy
Skrzyżowane są, pomocy!
Ratuj się kto może, ludzie
Teraz żyjmy więc w obłudzie
Bo na sklejkach tych wiszący
Jezus Chrystus wszechmogący.
Pod Chrystusem Maria Panna
Płacze, a tu z nieba manna
Bóg ma trzy osoby w sobie
Każde sobie rzepkę skrobie...
Jacek Karpowicz
To nie drewno, to są sklejki
Symbol wiary i przemocy
Skrzyżowane są, pomocy!
Ratuj się kto może, ludzie
Teraz żyjmy więc w obłudzie
Bo na sklejkach tych wiszący
Jezus Chrystus wszechmogący.
Pod Chrystusem Maria Panna
Płacze, a tu z nieba manna
Bóg ma trzy osoby w sobie
Każde sobie rzepkę skrobie...
Jacek Karpowicz
wtorek, 3 kwietnia 2012
Pomyliłem się
Pomyliłem się przecież nie pierwszy raz
Oskarżyłem Cię o jakże zgubny czas
Wyskoczyła mi miłość zbyt wielka
Byś szansę miał Byś nareszcie wytrwał
Pomyliłem się przecież wybaczysz mi
Powierzyłem Ci wszystkie sekrety li
Nie starałem się ani przez moment
Byś przespał czas, karty poszły już w tas
Kotku wiem co oznacza niepewność
niepewny Ty niepewny ja
Gdy niepewność wkroczy zbyt mocno
Niech idzie precz gdzie chce gdzie chce
Pomyliłem się nie skreślaj za to mnie
Wywalczyłem Cię, na ringu jak we śnie
Zaufałem Ci tylko na moment
Byś dzielnie trwał, żebyś przy mnie wytrwał
Przedobrzyłem-wiem, tak przecież zdarza się
Przeoczyłem Cię lecz proszę nie złość się
Wystarczyła mi długa sekunda
Byś zdążył w czas, żebyś był tu na czas...
Jacek Karpowicz (zainspirowany)...
Oskarżyłem Cię o jakże zgubny czas
Wyskoczyła mi miłość zbyt wielka
Byś szansę miał Byś nareszcie wytrwał
Pomyliłem się przecież wybaczysz mi
Powierzyłem Ci wszystkie sekrety li
Nie starałem się ani przez moment
Byś przespał czas, karty poszły już w tas
Kotku wiem co oznacza niepewność
niepewny Ty niepewny ja
Gdy niepewność wkroczy zbyt mocno
Niech idzie precz gdzie chce gdzie chce
Pomyliłem się nie skreślaj za to mnie
Wywalczyłem Cię, na ringu jak we śnie
Zaufałem Ci tylko na moment
Byś dzielnie trwał, żebyś przy mnie wytrwał
Przedobrzyłem-wiem, tak przecież zdarza się
Przeoczyłem Cię lecz proszę nie złość się
Wystarczyła mi długa sekunda
Byś zdążył w czas, żebyś był tu na czas...
Jacek Karpowicz (zainspirowany)...
Subskrybuj:
Posty (Atom)