Opuszczaj mnie i stłucz, żeby móc posklejać.....

"Przecież zdarza się, że największy żar, ciska wulkan, co niby dawno zmarł..."

piątek, 23 grudnia 2011

MATKA

Kupił wczoraj znów serce matki
Wyprał bo brzydził się, że matki
Pranie wirowanie i suszenie
Bo tak trzeba tak uczenie
Matka była kiedyś wszędzie
Matka była być i będzie
Matkę wieszać na wieszaku
Matkę składać na hamaku
Z matką można wszystko zrobić
Matkę można kochać...pobić
Można ją lubić bądź nią gardzić
Ona może tylko Ciebie skarcić
Matka jest jedna niestety
Nie pakują jej w pakiety
Kiedy śmierdzi też nią jest
Że to niby taki głupi test
Nie każdy matkę posiada
Czasem mieć nie wypada.

JACEK KARPOWICZ

środa, 2 listopada 2011

Gdańsk w całej swojej żałosności

Niemiec gadający po niemiecku
W kawiarni zamawiając cappuccino
Kelnerka biegająca po omacku
Żona Niemca spijająca słodkie wino


Paląca papierosa stara baba
Dławi się łykając dym
Kelner głośno krzyczy Gaba !!!
Lecz to nie Gaba wiedzie prym


Doniczka tak żałośnie się trzęsie
Kelnerka bije obcasem w sosnę deski
Niemiec zatrzymał się na ósmym kęsie
Jakie słodkie małe czarno-białe deski


I wśród tej całej żałosności
Tego bytu z wina obcasów
Stoi coś większego od społeczności
To stoi gdańska architektura wszech czasów....


Jacek Karpowicz

Bezimienna

Biała bluzka jej dziś krwawi
Wkurwia śmieszy bawi
Bieg co sił by zbudzić
Bieg by w żart obrócić
Boga tam już nie ma
Za to pełne dłonie dla...


Ile sił potrzeba by
Ile łez wystarczy gdy
Ile kropel krwi i bólu
Wstyd...


Jacek Karpowicz

piątek, 28 października 2011

Krnąbrny Świecie

Zjedz mnie Świecie
Wyśnij mnie nocą
Zastąp mnie klonem
Rozerwij mi serce
Wypłucz dokładnie
Spluń na mnie koniecznie
Zwymiotuj złotem
Bądź błotem

Cokolwiek Świecie
Żebym coś czuł
Żebym się śmiał i plakał
Żebym stał i skakał
Żebym kochał i szlochał
Żebym unosił i znosił
Żebym mógł żyć...

PROSZĘ...tu nie ma nic do patrzenia....

Jacek Karpowicz

czwartek, 27 października 2011

Przenikanie

Szorstkiej dłoni dotyk zamiast dłoni damy
Pięknej sukni haftowanej tu nie mamy
Twarz pomarszczona zamiast twarzy panny
Zamiast kremu mamy obraz świętej Anny
Pierogi zamiast czerwonego homara
Drewniaki nie do pary zamiast szpilek para


Serce gorące zamiast zimnej lalki
Ciepły wzrok zamiast nowej pralki
Dwa psy i kot zamiast nowego telewizora
Miłość przenikliwa zamiast przekłutego ozora


Nierównomierne szczęście dla wszystkich
Jedni mają wszystko inni nie mają nic
Tylko kto jest kim, nie mów nic....




Jacek Karpowicz 

środa, 26 października 2011

Metody nauczania

Na tyle jesteśmy ludźmi myślącymi
Na ile sami sobie na to pozwalamy
Na ile uświadamiamy sobie swoje kroki
Na ile chcemy zrozumieć sens istnienia
Na ile damy się ponieść wodzy szczęścia
Na tyle też możemy oceniać innych poczynania
Na ile sami znamy odpowiedzi na zadane pytania
Na ile rozumiemy radości i cierpienia
Na ile potrzebujemy cudzego mienia

Możemy wiele albo i jeszcze więcej
Możemy tylko na chwilę na zawołanie
Już jutro będą mogli oni
Ci z głębin toni
Zweryfikują nasze poczynania
Nie zawsze dadzą mleko do śniadania
Nie zawsze uśmiechną się uśmiechem szczerym
Być może odpłacą się słono tak w podzięce
Za Twoje stare twarde serce
Za Twoje metody nauczania
Za stosy krzyków bez znaczenia

Szanujmy się nieustannie i wszyscy
Jesteśmy przecież tacy sami i bliscy.

JACEK KARPOWICZ

niedziela, 23 października 2011

Czyżby

Czyżby życie było smaczne i odpowiednio doprawione
Czy aby czasem nie jest za bardzo octem zakropione
Czy cukier nie jest już słodszy od miodu
Czemu zjadamy jaja kurzego płodu

Pewnie dlatego, że człowiek rzadko myśli o życiu
Częściej dotyka go to, przy wódki piciu
Zrobi prędzej niż pomyśli, potem skrzywi się nieco
Lecz nie zgoła już przepraszać za wczorajsze leczo...

JACEK KARPOWICZ

czwartek, 20 października 2011

Smutne oczy masz...więc talent masz!

"Całość cudownie, tylko masz takie smutne oczy"...Usłyszała jedna z uczestniczek programu telewizyjnego, specjalizującego się w poszukiwaniu nowych talentów muzycznych. Nieważne kto wypowiedział te słowa. Chciałem poruszyć ten wątek, z tego względu, że ja też bardzo często słyszałem, że mam smutne oczy i że oczy to zwierciadła duszy...Ok, mogę się z tym nawet zgodzić, tylko gdzie jest napisane, że człowiek musi być szczęśliwy na każdym kroku?...Wydaje się nam, że to by było piękne. A ja teraz użyję swojego ulubionego wulgaryzmu obyczajowego : gówno prawda! Przecież jak człowiek w każdej sekundzie swego życia był szczęśliwy, nie potrafiłby tego docenić. Nie zauważałby pięknego dnia, cudownych okoliczności natury etc.
Poza tym największe dzieła powstały właśnie ze smutku, pod wpływem głębokiej depresji i niezrozumienia Świata...Dlatego dziwi mnie fakt, że w programie, który szuka "artystów", gani się ich za smutne oczy, które są przecież tak cenne w tym zawodzie...


Tak z rana pomyślałem, przy czarno-białej kawie...:)

Miłość kłamliwa jest...

Nie opłaca się już kochać
Miłość dziś zazdrości
Szuka medialnego poklasku
Unosi się pychą
Bezwstydnie unosi się gniewem
Zwłaszcza nad genealogicznym drzewem

Rzuca spojrzenia chłodne
Kłuje igłą lekarską
Gniewnie karci za słowa
I tak wciąż od nowa

Potem cierpi niezmiennie od wieków
Cierpi samobójczo wraz z tonami leków
Cierpi samotnie w internecie
Same śmiecie...



niedziela, 9 października 2011

Powroty

Słowa  jak magnesy dwa
Przyciągają się i odpychają
I jak to się do uczuć ma
Czy słowa też kochają
Czy słowa potrafią się uśmiechnąć
Szparą w zębach ujarzmioną
Czy potrafią stękać
Że zupę mają wciąż za słoną
Jeżeli potrafią to tylko dla wybranych
I dla nich też płoną...

sobota, 27 sierpnia 2011

Srebrnik za dzieciaka

Pytam się czy zamordował ósemkę czy więcej
Mówi że tylko pięcioro z kawałkiem
Czy chcę zobaczyć ich zwłoki i ich członki
Czy chcę zlizać ich krew z jego rany
Podobno jeszcze ciepła
Pytam się dlaczego akurat dzieci
Mówi że się akurat mało wyrywały
Że kiedy padły strzały akurat wstawały
Podobno wciąż błagały
Pytam się czy ma przed oczyma ich twarze
Mówi że nie ciemno było potwornie
Że da za to srebrnika na ołtarze
Że Bóg litościwy że mu wszystko wybaczy
Że za to zapłaci...
Podobno się nie wypłacił...




Jacek Karpowicz

środa, 24 sierpnia 2011

Świat za mgłą...

Rano,
Świat wydaje się być
zupełnie inny niż jest
Oczarowuje nas swym pięknem
Skowronki kłamią
że pięknie śpiewają
Słońce kłamie,że rano wstaje
I w ogóle wszystko kłamie, że jest

W południe,
Świat jest już inny
Skowronek już nie kłamie
Bo za głośno
Słońce się ledwo przebija
Przez smogu chmurę
Lecz kiedyś świat zył

A wieczorem...
Rozpędzony pociąg
hamować zaczyna
Lecz skowronek
już dawno śpi
Słońce co prawda urokliwie pociąga
Ale to raczej takie nosem pociąganie

Nocą,
Świat jest urokliwy i zły
Nocą nie zobaczysz choćby mgły
Na co komu ta uroda
Nocy trochę żal i szkoda...

Lecz świat piękny był...

Jacek Karpowicz


wtorek, 23 sierpnia 2011

Śmiech przez łzy...

Strasznie śmierdziało w noc wrześniową
Pamiętasz jak płakały dzieci
Jak wołali: dzieci śmieci!
Pamiętasz jak śmiesznie wyrywali im zęby
Jak uderzały o pnie szeleszczących kniei
Takie to śmieszne
To się głośniej śmiej
Niech Ci się śmiejąc oczy zapłoną!
Niech zaczną płonąć ze śmiechu!
Niech będą czerwone w pośpiechu!
Ja się śmieję razem z Tobą
Śmieję się do Boga o to...
Żeby smiejąc się pamiętał o tym
Komu tak płonęły oczy!!!!

Pamięci tym niezapomnianym...

Jacek Karpowicz.



niedziela, 21 sierpnia 2011

O poranku...

Piję kawę...nie jest to ani kawa czarna, ani kawa blues, ani tym bardziej nie ma 4 rano. Więc piję kawę białą, rozpuszczalną i mimo to delektuję się nią. Jest oczywista 06.12 rano...zostanę dzisiaj "listonoszką"...:P Tak sądzę. Wczoraj się dowiedziałem, że mój wieczorek poezji abstrakcyjnej, będzie zorganizowany w kawiarni "W Starym Kadrze" na gdańskiej starówce...No cieszę się, co mam się nie cieszyć, ale też denerwuję, przecież nikt mnie nie zroumie,a może to i lepiej...:P:P:P

Pozdrawiam porannie i kawowo...:)

czwartek, 18 sierpnia 2011

Krzywda jest misiem

Seksualne  przyswajanie
Dobrowolne wykorzystywanie
Uszczypliwe podglądanie
Średni penis na śniadanie

Tak przygoda się zaczyna
Jednych z nóg wnet ścina
Drugich wręcz podnieca
Dla tych trzecich niezła heca!

Już nic nie jest takie samo
Córka krzyczy-mamo!
Syn odważniej-draniu!
Zamknij mordę-Aniu!

Butelka, szczotka, parasolka
Po czystej mała fiolka
Wszystko się nam przyda
Bo dzisiaj rządzi brzydal.

Jacek Karpowicz.

http://www.youtube.com/watch?v=LWE6rwKCC80&ob=av2e

wtorek, 16 sierpnia 2011

Strach przed pragnieniami...

Chciałbym wierzyć,że jestem dniem wczorajszym
Chciałbym wierzyć,że ucieknę w porę przed złem
Chciałbym wierzyć,że jestem serem Szwajcarskim
Chciałbym wierzyć,że nie zje mnie Duch Święty

Boję się,że zmartwychwstanę
Boję się,że krew zatrzymam w ranie
Boję się,że mnie osądzą

Boję się i chciałbym...


piątek, 12 sierpnia 2011

Poemat...brzydki

Drzwi otwarte tak głęboko
Okna szczelnie rozwarte
Klasycyzm barok i rokoko
Grajmy na otwartą kartę

Dzień dobry Dobry wieczór
Pieprz sól cukier majeranek
Jaki wielki przebiegł szczur
Co za obłudny mały poranek

Rzygam ludzkim pięknem
Rzygając też nim sram
Sram pięknie i mętnie
Powtarzaj am am am.


Pieprzona Diva...


środa, 10 sierpnia 2011

Myśli i słowa

              "Przemyślenia"

Dlaczego wciąż zapominamy
Chcąc nie chcąc kochamy
Obiecujemy  wrzeszczymy błagamy
Ostentacyjnie zapominamy...

Dlaczego wciąż oszukujemy
Podobno tak poszukujemy
Bozi Kurwy czy Ormianki
Takie gdyńskie Cuda Wianki...

Dlaczego wciąż błądzimy..proste
Błądząc się nie zgubimy...

Jacek Karpowicz...


wtorek, 9 sierpnia 2011

Listonosz vel Recepcjonista

Aż żal ściska serce, kiedy muszę odejść z Carrefoura, pracowałem tam całe trzy dni, było tak wspaniale........
Brednie, pewnie, że się cieszę, ale halo halo.Jeszcze nic pewnego. Na razie miałem tylko dwie rozmowy o pracę, jeszcze nic pewnego. Co prawda wolałbym pracę w Fitness Clubie, jako recepcjonista, niż listonosz na Oruni Górnej, ale tym też nie pogardzę, zwłaszcza, że jest pakiet socjalny:P;P:P I "Wczasy pod Gruszą"...
Dzisiaj idę jeszcze do Carrefoura niestety, ta atmosfera, bałaganu i niezorganizowania, doprowadza mnie do szału, ale dzisiaj jeszcze dam radę...

Pieprzona Diva....



niedziela, 7 sierpnia 2011

Życie nędznej kasjerki

Życie kasjera w Carrefourze, nie należy do najłatwiejszych.Przekonałem się o tym wczoraj, kiedy to podjąłem pracę w sopockim markecie.Brud, syf, ubóstwo, mało powiedziane...Brak odpowiedniego szkolenia, pracownicy o dość niskim poziomie inteligencji:) "Proszę Pana, ten ser nie wchodzi, więc go Pan nie kupi."-Takie cytaty, mógłbym mnożyć.Wynagrodzenie za dość ciężką pracę, poniżej 6 zł za godzinę!!!!!!
Nie wspomnę, o tym, że szkolenie BHP miejsca nie miało i mieć nie będzie.Co akurat mnie cieszy,ale inspekcja pracy miała by inne odczucia.Po co tam pracuję?Nie wiem, ale jedno jest pewne, długo tam, nie popracuję....

Wasza pieprzona kasjerka!!!!!!!!!!!!!!!!


środa, 3 sierpnia 2011

Brunet...Skarlały!

Po co mi brunet skarlały...?
Z rękawa trzy kawały...
Manny deszcz wolę od niego
I chłopca rumianego...
Boże mój,porównywalny do skały...

Z uprzejmości Magdaleny,która w trakcie, mego natchnienia, zadzwoniła do mnie, żeby z niszczyć mi wiersz...:)

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Rancho...po

Rancho...po...czyli żal, ale również wspomnienia. Bardzo miłe wspomnienia. Pomimo licznych sprzeczek, mogę jasno powiedzieć, że kocham swoich przyjaciół. Pierwsza noc...i "Jak się pozbyć cellulitu", Magda ledwo widziała, ale już wiedziała, że kocha tę rudą (przyp. Dominika Kluźniak)...Tańce, hulańce, swawole...Drugi dzień...dziadek Jacek i Amelka.Potem ulubieniec ze swoją oblubienicą...:) Fucking room pobił nawet Talking room. Impreza w klubie pod Rogatym Bizonem, też nie należała do najgorszych...Rano poznaliśmy Berga, całkiem sympatyczny chłopak...hahahahahaha,pływalnia nad Jeziorem też, urzekła nas soja magią, dlatego nie czekając długo, wykapałem się nago:) Jednak moi znajomi,znaleźli sobie nową przyjaciółkę, Osę!!!!! Która kradła im mięso! Mam tylko nadziję,że Magda zapamietała szkołę Anity, i nie będzie rzucała 4 razy w tą piankami!!!!!!!!!!!!!

Tyle co pamiętam...ponieważ, zdaję sobie sprawę z tego, że oprócz garstki osób, ten wpis będzie dla wielu, niezrozumiałym zlepkiem słów.

Pozdrawiam ja...pieprzona Diva!:P:P:P

piątek, 29 lipca 2011

Rancho

Tak więc dzisiaj wyjeżdżam na Rancho, jak co roku powinna być dobra zabawa. Dużo znajomych, przyjaciele...ale jakoś słabo mi się chce. Tzn. ciężko to wyjaśnić, bardzo chcę się spotkać ze znajomymi, nie chciałbym również, żeby mnie ominęła taka "domówka", ale nie mam kasy i w ogóle:P:P:P
Wczoraj napisałem wiersz o martwym, ale martwiąc się, że jest niezrozumiały, zachowam go dla siebie:)

wtorek, 26 lipca 2011

Smutno...

  1. Czasem wystarczy ton głosu
  2. Czasem wyraz twarzy
  3. Czasem seria strzałów
  4. Czasem bezmyslność
  5. A czasem byle co...

Szpinakowe obżarstwo

Kto by pomyślał.Znamy się w sumie,już prawie 3 lata,tam gdzie teraz mieszkam, mieszkam już prawie 2 lata.A Magda odwiedziła mnie, dopiero trzeci raz na Oruni.Ale co to była za noc...Najpierw był czysty relaks, w postaci herbaty z filiżanek, jak na prawdziwe "damy" przystało!Zostałem podszkolony,jak układać łydki(łydka obok łydki).Tak więc kurs na damę,zaliczony.Potem było "M jak miłość"...tak tak, to nie są żarty, mam na DVD pierwsze odcinki tego serialu.To jest najpiękniejsze w naszej przyjaźni,że robimy rzeczy,których pewnie byśmy z innymi nie zrobili,np oglądali 8 odcinków "M jak miłość" pod rząd.Rano zrobiliśmy przepyszne śniadanie, naleśniki ze szpinakiem i serami(feta i brie).Były pyszne,nie chcę wspominać co zostało po przetrawieniu takiej ilości naleśników, bo to podobno niesmaczne...Ahhhh i "M jak miłość" ciąg dalszy...Magdo wróć jeszcze kiedyś:)       http://www.youtube.com/watch?v=odS4yNUPesg