Opuszczaj mnie i stłucz, żeby móc posklejać.....

"Przecież zdarza się, że największy żar, ciska wulkan, co niby dawno zmarł..."

piątek, 21 grudnia 2012

Prenumerata

Patrząc przez okna własnej wyobraźni
Boję się przestrzennej miłości
Wszytko jest takie płytkie
Smutne i wręcz niedotykalskie 

Patrzę więc przez Twoje okno
Wydaje się bardziej ludzkie
Opływowe kształty oraz ideały
Fascynuje mnie to dzieło

Zaproponuj mi abonament
Zaproponuj prenumeratę
Będę wtedy czuł, że żyję.

J.K

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Zgaga

Znowu zapiekły mnie wnętrzności
Zawsze pieką jak mi smutno
Może to wcale nie są moje wnętrzności
Moje serce, oko, jakieś takie 
Wątłe kości z masy sojowej
Do głowy by mi nie przyszło,
Żeby tak zapiec, jakbym już był taką kością.

A już na pewno nie bez ostrzeżenia
Jakiejś choćby próby sygnalizacji
Jakiejś takiej konwersacji pozawerbalnej
Nie wiem, może to kwestia wychowania.

Tak zapiec...i to na własnym pogrzebie.

J.K


poniedziałek, 3 grudnia 2012

Karciana Gra

Dziś znów obserwuję nasze wszystkie karty
I podmieniam damy bo to wybór marny
Zmieniam układankę resztą swej godności

Tak będzie prościej.

Porozrzucam resztę co nam pozostało
Z życia wyblakłego kiedy się nie chciało
Rozszarpuję nawet asa kiera

To jest maniera.

I ta klasyczna miłość, opuszcza nas powoli
I już jej nie powstrzymasz
I już jej nie dogonisz.

Leżę w strzępkach asów czerwonych i czarnych
Leżę w całej talii smutków tego świata
A Ty mnie zostawiasz  niczym Kain brata.

Ale dłużej leżeć przy Tobie nie mogę
Odchodzę.

 J.K.




wtorek, 20 listopada 2012

Nie znałem Ciebie

Nie znałem Ciebie
I chcę byś o tym wiedział.

Tak jak zapałka mała z innymi podpałkami
Nie odpowiada za pożar ni za podpalanie.

Dziś Ci ją rzucam jak rzucam Twe kochanie.
Jak do czerwoności rozgrzane płomienie
Tak to wspomnienie.

Nie znałem Ciebie
Choć mogłem,
nie poznałem.


J.K

Sam zły

Czemu Ciebie tak dziwiło,
że potrzebowałem Cię
Kilka kropel Twojej woni, tak jest pięknie,
przebacz mi.

Sam zły.

Wylewam krople wraz ze łzami,
wylewam Ciebie z jasnej krwi
Te same oczy blisko skroni,
Wciąż jeszcze zdrowy mi się śnisz.

Sam zły.

Daj mi swój preparat, raz zaufaj mi
Stworzę nam miksturę, wyhoduję drzwi.

Które otworzą nową drogę,
na której znów spotkamy się
Na której złym istotą dzieją
Się dobrowolnie rzeczy złe.

I kiedy znów otworzysz oczy
I kiedy staniesz w pełni sił
To pobiegniemy tą doliną
Do której nas prowadzą drzwi.

Kiedy poczujesz że wygrywasz
Z nowym natręctwem, z Samem złym
Być może będzie to ta chwila
Która odmieni życie Ci.
J.K

poniedziałek, 12 listopada 2012

Paskudy Marudy

Tej marudzie co marudzi tak od zawsze
Tej paskudzie co paskudną mordę ma
Tej co patrzy tak zupełnie nie na żarty
O niej myślę, jej dziękuję cały czas.

Niech ta mała brzydka postać się uśmiechnie
Niech ta mała wciąż nieznana powie cześć
Niech już nigdy tak nie będzie niebezpiecznie
Niech jej szczęście się wyleje rzeką łez.

Tego pragnę, tego żądam o to walczę
Któż tak spojrzy na mnie ciepło jak nie Ty
Za to oddam swą ostatnią białą kartę
Żebyś miała szczęście o którym tak śnisz.

J.K





Ból niespełnienia....

Pamiętasz zapewniałeś mnie
Że czas na pewno zmieni się
Że przyjdą dni słoneczne i
Nie będzie ludzkiej wojny 
krzywd.

Obracam każde z Twoich słów
A potem kraję je na pół
I wyczytuję z nich to coś
Co nie wynika ot tak wprost.

A potem cicho staram się
Posklejać wszystko
Taśmą zdjęć.
A kiedy nie wychodzi mi
To chicho płaczę
kroplą krwi.

Pamiętasz zapewniałeś mnie
Że czas mnie uczy kiedy śpię
A potem zaklejałeś mi
Czarną taśmą oczy-śpij!


J.K






piątek, 9 listopada 2012

Schizofrenia

Skoro nas tutaj nie ma poważnie
To gdzie tak naprawdę jesteśmy
Gdzie są nasze kościoły i religie
Gdzie są wszystkie plugawe historie
Tego Świata
Gdzie jest Twoje dzieciństwo
I gdzie jest moja starość

Przyszli zabrali

Nie wiem mamo.


J.K

Chaos

Chciałem szczęście pojąć rozumem
Zrozumiałem że tego nie umiem

Chciałem wszystko oddać naturze
Pojąłem że tylko ją wzburzę

Chciałem kochać i być kochanym
Ale zostałem boleśnie skazany

Dzisiaj niczego już nie chcę:

Nie chcę rozumieć
Nie chcę pojmować
Nie chcę już kochać
Nie chcę się smucić
Nie chcę się kłócić


Lecz chcę się zbudzić....

Jacek Karpowicz



Rys. Martolla Bazgrolla

wtorek, 6 listopada 2012

Piosenka o zabijaniu...

Czego mogę znów na własność chcieć
Skoro nawet nie wiem czy mam chęć
Czego od Twej duszy żądać mam
Skoro na mym sercu tyle ran.

Czego znów ode mnie będziesz chciał
Czy chcesz żalu mego winy mej
Czy na serce me znów będziesz srał
Czy mam już nadstawiać dzielnie się

Czy mam podać pas i mierzyć czas
Czy dziękować mam za każdy raz
Czy zrozumiesz kiedyś że też mam
Swoje serce cierpkie od tych ran.

Mogę oddać Tobie pusty dzwon
Co bez serca wali w pusty gong
Co to w ciszy cierpi to co my
Ale na cóż Tobie tamte sny....?

Jacek Karpowicz
(pusta piosenka o zabijaniu uczuć)




poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozmowa z Tatą.

Mogę zapytać czy mnie lubisz.
Ale po co mam pytać kochanie.
Z powietrza czytam to co myślisz
I na co komu to kalkulowanie ?

Zapytam za kim tak tęsknisz.
Bo to jest kłamstwo
Że tęsknisz wciąż za nim.
I to jest kłamstwo, że to wszystko
To tylko cienki pomięty pergamin.

A Ty lubisz mnie, a Ty lubisz mnie tato
Czuję i wciągam po kresce
A ja lubię Cię tato, a ja lubię Cię tato
Niebo jest takie niebieskie.

Są tacy którzy mnie krzywdzą,
Którzy mnie krzywdzą
Czasami morfiną
Są to ludzie którzy myślą
Którzy myślą
Że nigdy nie zginą

Jacek Karpowicz


czwartek, 1 listopada 2012

Robaczywe życie

Nadzieję ma każda z tych istot na parapecie
Patrząc w nasze szare zmęczone twarze
Udając martwych to znowu półmartwych
Drżą o swoje wątłe bez wyrazu życie.

A Ty bezmyślnie pochylasz się nad jednym
Potem nad drugiem bezbronnym robakiem
I macką rozbijasz robaczkowe serduszko
Chociaż ni robaczywe ni nijakie.

Czym lepszy jest człowiek od robaka
Skoro decyzją tego tam w niebie
Jesteśmy wspólnotą jedyną własciwą
I z robakami na jednym drzewie.

Uszanuj wolę większego od Ciebie
Odłóż te mackę i spójrz przed siebie
A może jednak spojrzeć inaczej
I może żyć w zgodzie i żyć dla siebie?


wtorek, 30 października 2012

Rozmówki

W pokoju na piętrze toczą się rozmowy o życiu
O podatkach, stawkach oraz wieku emerytalnym
Tych rozmów na piętrze dawniej bywało bez liku
Rozmawiał dziadek z wujkiem Staśkiem "porannie"
Rozmawiała babcia z ciotką klotką przy fajce
Rozmawiał sąsiad z sąsiadką zbyt sztucznie
Rozmawiali bo żyli, bo się tym życiem cieszyli

Rozmawiać przestali tylko pozornie dla nas
Rozmawiają dalej ale już dla Pana.
Wydawać by się mogło cóż to za rozmowa
Rozmowa jak każda inna, tyle, że służbowa.

Jacek Karpowicz


Bajka dla najstarszych

Czas biegnie cienką stróżką krwi
Tamowanie nie pomoże, śpij
Zaśnij snem głębokim, śpij
Pokaż ranę,nie ma? Tnij !

Gdzie jest ranny? Śpi, a kuku
Chodź, zrobimy stuku stuku
Już się goi w dziwnym łuku
Nie pozwalaj, puku puku !

Gdy się zrośnie już na amen
To jak rozbić głową kamień
Nie pamiętasz już motywu
Więc się zgrywasz zgrywu zgrywu !

Jacek Karpowicz



sobota, 27 października 2012

Chuligan z wyboru

Powiedz mi mój mały chuliganie:

Czym jest dla Ciebie kochanie
Czym jest zwykłe przemijanie
Czym jest szybkie sapanie
Czym jest słabszego kopanie
Czym jest na dworcu spanie

Powiedz mi mój słodki łobuzie:

Komu obiłeś dzisiaj rano buzię
Jaki napis widnieje na Twej bluzie
Komu znowu odbiłeś Zuzię
Czemu do życia podchodzisz na luzie 

Powiedz mi mój mały człowieku

W jakim jesteś już poważnym wieku
Na jakim wychowałeś się mleku
Czemu nigdy nie jadłeś steku

Ja opowiem coś ważnego Tobie
Jak tak dalej pójdzie
Spotkamy się w grobie...

Jacek Karpowicz





czwartek, 25 października 2012

Pojednanie

Ile jeszcze nocy sam na sam
Z pustą ścianą już zaspaną
Przecież mało czasu nam
Zostało, chodźmy mamo...

Ile jeszcze płaczu, łez i trosk
Wrzasku Bólu Zaniedbania
Przecież nawet pszczeli wosk
Nie uchroni od spękania

Pęka serce syna matki
Pęka głowa od czuwania
I spękane kraty klatki
Popękane od płakania

Gdzieś cichutki szept nadziei
Obiecuje nam zjednanie
Serca bólem nam zaklei
I już cyk i pojednanie...

Jacek Karpowicz



środa, 24 października 2012

O życiu...

Drwi ze mnie kamień i drwi ze mnie szkło
A początkowo tak dobrze nam szło
Drwi ze mnie świnia i drwisz ze mnie Ty
Więc może od razu dasz prosto w pysk.

Nie myśl że miło nam będzie wciąż żyć
Kiedy już brudne jest wszystko od krwi
Nie myśl za dużo bo zgubisz się sam
A na co komu rozwścieczony cham.

Znasz swoją wartość biegnij i grzesz
Na cóż Ci miłość więc kreska i cześć
Porno kasety sodoma gomora
Kasy deficyt to nie Twoja zmora.

Dam Ci receptę na życie wspaniałe
Kradnij od Boga chwałę bądź chałę
Życie to słodka lecz dość głupia gra
Więc zostań głupi zupełnie jak ja.

Jacek Karpowicz


wtorek, 26 czerwca 2012

Ciągła walka

Mała smutna pusta, świnio różowawa
Nie mąć w głowach, puszko rdzawa
Nie wbijaj nam do głów gwoździ
Które służą Twej niejasnej jaźni


Nie ujawniaj swej myśli mieszanej
Nie odsłaniaj piersi blaszanej
Nie krzycz swym głosem ochrypłym
Że w gruncie rzeczy nam będzie cieplej

Piekieł bram nam nie otwieraj
I się z nami już nie spieraj
Już nie lepsi ale ciężsi dziś jesteśmy
Przez namowy ciągłe bardziej grzeszni

Nikt nie przekroczy już Twych bram
Zaakceptuj proszę takiej  rzeczy stan
Prościej będzie Ci żyć z własną osobą
Niżeli walczyć ciągle ze sobą


I szczęśliwi obok trupa Twego przechodzimy
Z językami rozplatani dumni odchodzimy
Swej odwagi sami sobie zazdrościmy
Już Cię przecież nigdy nie ujrzymy.....


Spokój...


Jacek Karpowicz


sobota, 16 czerwca 2012

Skrzydlaty psie...

Skrzydlaty psie, szukałem Cię, gdy doszedłem piekieł bram
Złe uczynki poszły precz, lecz za późno, już jest czas
Twój świat w czerwieni barw, kiedyś mi spodoba się
Moja dusza smutkiem jest i ciągle jeszcze czeka by, by zobaczyć...

Tyle smutku, łez i krwi, zanim tu przybyłeś Ty
Tyle ciężkich chwil nim zobaczyłem, że to jesteś Ty
Każdy dzień kamieniem jest bo Twój obraz zmywa się
Ocaliła nas dobroć wrodzona lecz stłumiona.

Ten pies uwięził mnie, nikt nie słyszał moich łez
Przeczekałem w żalu by znów zawalczyć chcieć
Lecz dziś wciąż pamiętać chcę, czas nie rozproszył mgły
Wywalczyłem Cię by żyć, by nie otruć świata jadem łez,
Więc pokochaj mnie!

Ile bitew tyle łez, krzywdy aż po skrzydeł kres
Ile minie chwil, bym mógł uwolnić się z tamtych dni
Każdy dzień napełnia mnie ciepłym dobrem lepszych dni
Ocaliła nas dobroć wrodzona lecz stłumiona..

Skrzydlaty psie, wygrałem więc,
Nie zapomnij jednak mnie
Kiedy inny zajdzie Ci, Twoją drogę pełną krwi
To daj mu nauczkę tę, którą dałeś również mi...

Jacek Karpowicz


piątek, 15 czerwca 2012

Ile....Tyle....

Ile jeszcze mi nie powiedziałeś
Ile razy mnie źle rozpoznałeś
Ile uczuć wygasło przy Tobie
Ile serc pękających przy grobie

Będę zawsze przy Tobie kochany
Panie Boże tak źle oceniany
Nie wiem w którym Cię znajdę Kościele
Ale łoże Ci białe zaścielę

Ile słów padło w nie tę godzinę
Ile razy zbyt wściekłą masz minę
Ile jeszcze smutku na Świecie
I co powiesz tej biednej kobiecie

Będę zawsze przy Tobie gdy zaśniesz
Będę wtedy gdy serce Ci zgaśnie
I otworzę na wielkim ekranie
Twoją miłość Twą dobroć mój Panie.


....W gruncie rzeczy niereligijny tekst...


Jacek Karpowicz.


sobota, 26 maja 2012

Czerwona małpa

Krwią zapluty moczem struty
Panie Jezu mój malutki
Chciałbyś zbawić moje smutki
Mój najdroższy mój zielony
Nie znam większej Top Ikony

Mój złociutki fioletowy
Uśmiech szczery ciut grobowy
Suknia biała od Chanel
Krew i tak Ci zniszczy biel
Chociaż może taki cel ?..

Mój Ty kwiecie hibiskusa
Słuchałbyś smętnego bluesa
Czy wariował byś przy disco
I tak w tańcu zbawiał wszystko
Dręczyłaby jaka pokusa?


Ty małpo wredna i czerwona
Jaka tam z Ciebie wielka ikona
Miłością miałeś świat zalewać
A nie krew na wojnie przelewać
Twoja ikona jest już skończona.

Klucze zgubiłeś własnego Kościoła
Nikt  ich odnaleźć nie zdoła
Wymrą stare dinozaury moherami zwane
To będziesz miał życie pozamiatane
Więc i z pomocą nikt nie zawoła..



wtorek, 22 maja 2012

Nie oglądaj Boże tego !!!

Ja widziałem tłumy dziwadeł i maskarad:

Krzyczał tłum o wdowi grosz 
Krzyczał też że smutki topi w toni wódki
Krzyczała stara baba Jaga
Krzyczała Czartoryskich Saga
Krzyczała brzydkich dzieci chmara 


Ja widziałem jak się kurczą w swoich światach
Jak cicho łkają w swoich nowych fiatach
Jak wciągają tony proszku białego
Odpuść Boże im ode złego
Widzieć Ty byś tego nie chciał
Jak z otwartą żyłą dziwak żebrał
Jak kapał krwią na odpuszczenie
Jak krew zlizywał za swe zbawienie


Ja widziałem dumne twarze męskie
Jak zawładnęli wszystko co żeńskie
Jak prokreacja ich zajęła kompletnie
Jak dzieci rodziły się równie szpetnie
Jak smutne oczy mgłą zasnute 
Zwierzęta człowiekiem zaszczute


Boże siedź sobie w niebie 
Nie oglądaj się za siebie
Nie zniósł byś mój miły tych widoków
Tych do gardeł ludzkich skoków
Nie oglądaj kocie mój tego
Ja Ci odpuszczę ode złego !!!

Jacek Karpowicz




Dzisiaj nie ma nas

Mów, jak pokochałeś inną twarz
Wczoraj jeszcze ja, miałem jeszcze blask
Dzisiaj nie ma nas
Zakpił sobie czas

Więc jeszcze Ty i ja, pomóż mi pozbierać się
Zapakuję nas i wypakuję gdzieś
Mogliśmy do końca trwać
Nie musieliśmy spać
Więc zgubiliśmy się!


Nie przekreślaj nas, nie zostawiaj ran
Nie wyburzaj nam, naszego świata ram
Miej w pamięci mnie, znów zakochaj się
W głębi serca Ci, życzę dobrych dni
Samych dobrych dni


Mów, jak przeoczyłeś  nasze dnie
W których tylko my kochaliśmy się
Już wybiegam w dal
Lecz w sercu ciągle żal


Gdzie jestem dziś, gdzie Ty? Gdzie obudzimy się
Czy odnajdę się, czy Ty odnajdziesz mnie?
Będę krzyczeć wiem
Dlatego teraz chcę
Wyszeptać Tobie, że:

 Nie przekreślaj nas, nie zostawiaj ran
Nie wyburzaj nam, naszego świata ram
Miej w pamięci mnie, znów zakochaj się
W głębi serca Ci, życzę dobrych dni
Samych dobrych dni.

Jacek Karpowicz



Ciche wariacje

Jak płot przez który ciężko wyjrzeć coś tak pięknego
Jak dobre żarty, które śpią
Jak szept chwilę głośny gdy opowiada coś wielkiego
Tak właśnie z nas marzenia kpią


Ciche wariacje, wielkie narracje, które nie znaczą więcej niż my
Wspólne i szybkie nagłe kolacje, przecież to o nich wciąż śnisz.


Polecają wciąż, fałszywie skromnie zasmucone
Zapłaczą tak jak gama gra
A potem pójdą marzenia skromnie spocone
Tak właśnie nasza bajka trwa

Ciche niuanse, ciemne seanse, które znaczą jednak więcej niż my
Wspólne i piękne ciche wariacje, Nie uciekajmy im...

Jacek Karpowicz




poniedziałek, 21 maja 2012

To tak niewiele

Gdzieś w zachmurzonym starym porcie długa przyjaźń
Zmęczone oczy które przyśnią nam się dziś
Winogron słodkich wielka kiść 
I nasza miłość, smutna myśl
To tak niewiele by wciąż razem godnie żyć


Zaczekaj jeszcze dziś
Zaczekaj chwilę, myśl
Wypowiedz trzeźwą myśl
I nie uciekaj dziś
Otwórz serca drzwi


Mazurki, ciasta i kolejki do Kościoła
Spory haust wina, które słodsze jest niż Ty
To kłamstwo, że nie kochasz mnie
Że niepotrzebnie kocham Cię
To tak niewiele by wciąż razem godnie żyć


Zaczekaj jeszcze dziś
Zaczekaj chwilę, myśl
Wypowiedz trzeźwą myśl
I nie uciekaj dziś
Otwórz serca drzwi

Serca tak nagłe, i tak mściwe i powabne
Oszukujący wciąż płaczący krótki list
Okropnie trzeźwa w głowie myśl
Że tak nie musi wcale być
To tak niewiele by wciąż razem godnie żyć

Zaczekaj jeszcze dziś
Zaczekaj chwilę, myśl
Wypowiedz trzeźwą myśl
I nie uciekaj dziś
Otwórz serca drzwi...

Jacek Karpowicz








czwartek, 17 maja 2012

Mężów Rój

Gdy śledzę swoje życie oddalony
Patrzę obserwuję obnażony
Myślę czemu nie jestem zaręczony
Czy tak ciężko szuka się właściwej żony


Żony są dobre i potrzebne
Żony są ciepłe i pochlebne
Pieką placki macki knedle
Nie mieć żony to haniebne


A co jeśli żadna żona mnie nie czeka
Tak jak nie czeka mnie żadna apteka
A co jeśli mój los ktoś inaczej sieka
Jeśli mi mąż nie żona do serca ścieka


Nie mam nic na przeciw takiemu rozwiązaniu
Ile mądrości jest w głupim pytaniu
Czy byłeś dziś na niedzielnym kazaniu
Jak ksiądz plótł o gejowskim wygnaniu


Tak więc losie mój, daj mi mężów rój
Skoro żoną skąpisz, nadal we mnie wątpisz
Losie dobry losie stary, daj mi męża czary mary
Ja Ci szczęściem się odpłacę i w niedzielę dam na tacę


Jacek Karpowicz


wtorek, 8 maja 2012

Blizny przyjaźni

Pozostawiasz mnie. Muzyka głośno wyje.
Wyprowadzam nieprzyjemnych gości.
Krzyczysz: Przyjaźni blizny zmyję ?
Myślisz: Tak prosto się pości ?


Podajesz mi krew na pożegnanie.
Widząc, że oczy me wyblakły,
Rzucasz mi światło słabe i tanie.
Lecz kable światła dawno przemokły



Zbyt wykorzystany umysł mój.
Widząc co ważne a nieważne .
Wiem, że to nie zapach Twój,
Wyjdzie mi jutro na powitanie.


Nocy oczy szare i wredne,
Dotknęły duszy mojej serce.
Życie jest dzisiaj straszne mętne
Chciałbym znaleźć się chociaż ...
W Twojej nerce....

Jacek Karpowicz




poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Wulgarnie o Bogu

Zapytałem o ideał swój
Byle kogo zapytałem
Niepotrzebnie bo to nie był Bóg
A ja prawdy Bożej chciałem


Zatrzasnęły się wszystkie drzwi
Na trzy spusty  zatrzasnęły
Poprosiłem znów o szanse trzy
Nie dostałem przy niedzieli


Spojrzał Bóg jak urzędnik zły
Który musi kogoś skarżyć 
Przeproś chłopcze za ideał swój
Żeby łatwiej życie przeżyć

Nieroztropne będzie synu to
Jeśli pójdziesz taką drogą
Nie zapomnij kto stworzył to
Tak więc nie walcz z ręką Bożą


Powiedziałem,że mam w dupie go
I ,że dupą zarabiałem
Nie zrozumiał czym sycę go
Odszedł wreszcie ja wygrałem...

Jacek Karpowicz



środa, 25 kwietnia 2012

Krzykiem przez szept

Wyszeptać sobie lepsze życie 
Owszem mógłbym ale nie chcę
Szepczą tylko naiwni i głusi
Co im życie cicho plecie


Wykrzyczeć sobie inne życie
Kusi mnie ten krzyk ale nie
Krzyk jest krótki i bywa głuchy
Krzykiem głos słabnie


Wyśpiewać sobie arię życia czysto
A jeśli zafałszuję i zachrypię
Puszczą moje życie z pół-playbacku
Na CD nawet go nie kupię


Napiszę sobie własne życie od nowa
To będzie aria zupełnie nowa
Szeptana głośno krzykiem boga
Nie znajdzie mnie już żadna trwoga.


Jacek Karpowicz


wtorek, 24 kwietnia 2012

Tymczasem u robaczka

Rozbawił mnie pewien robaczek
Który w imię buntu zginął marnie
Twierdził, że nie widział tych paczek
I, że nie odpowie za nie karnie


Karnie za to postąpił mały robaczek
Ponieważ samobójstwo w robaczkowie
Ścigane jest jak kradzież taczek 
Tak więc i pogrzeb i ucieczkę ma na głowie


Pamiętaj kolejny mały robaczku
Jeżeli coś Cię gryzie w życiu
Zjedz może paczkę maczku
A będzie lepiej Ci niż w kiciu..


Wszystkim małym robaczkom ostrzegawczo :)

Jacek Karpowicz



piątek, 20 kwietnia 2012

Wiem,że nie znasz mnie
I nie czujesz tego co chcę
Wiem,że mylisz mnie
Z innym nocnym cieniem

Nie zważając na  stek bzdur
Wciąż przeglądam profil Twój
Dzień i noc sprawdzając status
Czy wciąż wolny czy już nie

Przy ckliwej piosence
Wciąż myślę o Tobie
Choć jesteś już
Tylko wspomnieniem

Nie pytaj mnie
Czy to zmieni się
Nie pytaj czy
Dam odpocząć Ci

Kiedy wciąż myśle o Tobie
Idealizując obraz Twój
Kłócąc się i godząć
W swojej bujnej wyobraźni...

Piekło w wielkim mieście

Osiedle  to  raczej  do  mroku  należy  i  cienia
Zaledwie 10 minut od pełnej obfitości Gdańskiej starówki
Gdzie na jarmarku sprzedają się oscypki i grochówki
Smażą się ryby, smarują wielkie jak bloki pajdy chleba

Przystanek nie zdradza sekretów swojej dzielnicy
Wygląda nawet przystojniej od reszty okolicy
Tylko na okrągło oblizująca się baba coś węszy
I ten ledwo idący o swej prowizorycznej kuli menel
Czerwone sekundę, potem zielone niestety

Sklepowa w swoim niedzielnym nowym fartuchu
Wydychając dym biały: Habemus Papam, czeka pan
Widzi,że palę? Pijane dzieci z wandalami
Pijane psy szczekające coś o bezradności i pustce

Kolorowe straszydło wyłania się wreszcie i tak za wcześnie
Łzy zalewają mi oczy, ale to nie łzy są, lecz to są kamienie
Czterdzieści parę metrów liczonych w kwadratach zamiast denata
I przez czterdzieści parę lat tak wychodzić i wracać....

czwartek, 19 kwietnia 2012

Młodości wszystkich czasów

Młodości wszystkich czasów łączmy się
Mickiewicz czy Słowacki przebódź się
Z piekieł bram czy z niebios kto to wie
Z Edenu czy z Hadesu ruszajcie się 

Ludzkość chce się skończyć jeszcze dziś
Komputery zamiast szczęścia dziś się czci 
Nikt już nie myśli o tym co będzie jutro potem
Młodości błagam Cię Ty jeszcze żyj


A tu glob pozostał sam
Tyle smutku, wad i zdrad
Tyle gwoździ źdźbeł, bat i pat
Tyle bitew i pogoni
A tu glob zapłakał raz
Tyle zbrodni, ból i płacz
Tyle martwych złych dzieci Twych



Młodości wszystkich świątyń błagam Was
Z Kościołów i kapliczek zbieram Was
Z Buddy łysej skroni, z Jezusa krwi korony
Przyłączcie do nas się krzyknijcie pas


Niech prestiż Waszych czynów wylęknie ich
Przepłoszy wszystkich stary siwy mnich
I staniemy wszyscy razem, śpiewając pod ołtarzem
To ołtarz życia jest nie lękaj się !



Jacek Karpowicz

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Symbol wiary i przemocy

Skrzyżowały się dwie belki
To nie drewno, to są sklejki
Symbol wiary i przemocy
Skrzyżowane są, pomocy!

Ratuj się kto może, ludzie
Teraz żyjmy więc w obłudzie
Bo na sklejkach tych wiszący
Jezus Chrystus wszechmogący.

Pod Chrystusem Maria Panna
Płacze, a tu z nieba manna
Bóg ma trzy osoby w sobie
Każde sobie rzepkę skrobie...

Jacek Karpowicz

wtorek, 3 kwietnia 2012

Pomyliłem się

Pomyliłem się przecież nie pierwszy raz
Oskarżyłem Cię o jakże zgubny czas
Wyskoczyła mi miłość zbyt wielka 
Byś szansę miał Byś nareszcie wytrwał


Pomyliłem się przecież wybaczysz mi
Powierzyłem Ci wszystkie sekrety li
Nie starałem się ani przez moment
Byś przespał czas, karty poszły już w tas


Kotku wiem co oznacza niepewność
niepewny Ty niepewny ja
Gdy niepewność wkroczy zbyt mocno
Niech idzie precz gdzie chce gdzie chce


Pomyliłem się nie skreślaj za to mnie
Wywalczyłem Cię, na ringu jak we śnie
Zaufałem Ci tylko na moment
Byś dzielnie trwał, żebyś przy mnie wytrwał


Przedobrzyłem-wiem, tak przecież zdarza się
Przeoczyłem Cię lecz proszę nie złość się
Wystarczyła mi długa sekunda
Byś zdążył w czas, żebyś był tu na czas...

Jacek Karpowicz (zainspirowany)...

piątek, 30 marca 2012

Pobłażliwy los

W pobłażliwej sieni znów siedzimy ja i Ty
W pobłażliwej wsi znowu mamy wspólne sny
W pobłażliwe południe mamy znowu się świetnie
W pobłażliwą wiosnę znowu wszystko kwitnie


Ta piosenka jest jak letni deszczyk
Bo gdy słucham jej z Tobą wieczorem
To ogarnia mnie przyjemny dreszczyk
A Ty jesteś moim mentorem


Ta piosenka jest jak żonkil w marcu
Kiedy rwę go specjalnie dla Ciebie
To odczuwam mrowienie na sercu
I przy Tobie się czuję jak w niebie

Tej piosenki żałują nam wszyscy
Wszystkich dzieli tylko nas łączy
Dzięki niej znów jesteśmy bliscy
Tylko kto nas później rozłączy...la la la la la la
                                                 la la....

Jacek Karpowicz

czwartek, 29 marca 2012

Za wszelką cenę

W żeliwnym popielniku leży mucha
Już z ciasta pozostały nam okruchy
A z życia nam została ciepła klucha
Za krótkie życie jest, za krótkie jest dla muchy

Oddaj łotrze daj łajdaku
Oddaj wszystko co nie Twoje
Oddaj to ziarenko maku
Oddaj mózgu moje zwoje

Daj mi pustkę wypełnioną
Daj swą karę i daj zbrodnię
Daj swą winę zawinioną
Oddaj wszystko byle godnie

Oddaj słonia z porcelany
Oddaj misia pluszowego
Daj łyżeczkę marmolady
Daj cukierka różowego

Jak już oddasz możesz wziąć
Możesz zabrać to z powrotem
Byleś nie zapomniał objąć
Będę Twoim psem i kotem

Zaśnij proszę i się nie spiesz
Możesz płonąć lecz nie spłonąć
Ja opatrzę Cię- więc nie wrzeszcz
Nie pozwolę Ci utonąć....

Jacek Karpowicz

wtorek, 27 marca 2012

Serce rozszarpane

Byłeś chwilą bardzo krótką
Byłeś garstką suchych wspomnień
Byłeś pełnią jesteś pustką
Już wypalił się Twój płomień


Miałeś trzymać się wytrwale
Przy mym ciężkim charakterze
Lecz się nie trzymałeś wcale
Wierzę, że to w dobrej wierze


Miałeś cierpieć gdy cierpiałem
Miałeś leczyć moje rany
Racjonalnym jesteś chamem
I zepsułeś moje plany


Teraz cierpię do poduszki
A Ty cierpisz innym panom
Jak łupiny twardej gruszki
Mej łysiny śmieszny kanon


Przyśnij proszę się gdy zasnę
Śnij się pięknie kolorowo
Śniąc o innych raczej parsknę
Czy tak będzie już sztampowo


Wierzyć chcę, że będzie lepiej
Wierzę w to zaplanowane
Proszę tylko w sercu  miej
Moje serce rozszarpane


Jacek Karpowicz

wtorek, 24 stycznia 2012

Jestem Panną lekkich obyczajów

Jestem przecież prostytutką
Jest mi wygodnie z tą świadomością
Ale jestem prostytutką smutną
Co czasem daje z przymusu jegomościom
Czasem bawią mnie ich miny
Gdy z uśmiechem dziecka bawią się w doktora
Nigdy ze sobą poza TYM nie śpimy
Potem tabletka jedna dwie półtora


Wstaję rano nie rozmyślając o niczym
Nie patrzę w lustro na marne swe odbicie
To wszystko nawet mnie nie dotyczy
Nic się nie liczy tak bardzo jak picie


Tak jestem prostytutką
Szmatą kurwą czasem dziwką
Też nią mogłeś być i Ty
Zamiast pić na plaży słodkie piwko
Mogłeś też mieć smutne sny....




Jacek Karpowicz.

Gniewny zmarły

Dopadam szerokiego parapetu pod oknem
Tłumiąc emocje oddycham dziwnym tchem
Czy to mogło się wydarzyć w tym życiu
Czy mógł to zrobić na oczach...w ukryciu
Na parapet wypada letnia płócienna torba
Czuje jak serce wykręca mi gigantyczna korba
Można go było powstrzymać zawczasu
Zanim zaciągnął me ciało do lasu
Wrzucam rzeczy do torby i otwieram drzwi
Rządny zemsty słonej i butelki zimnej krwi
To że życie moje dobiegło już końca
Tego nie wiem dowiem się wkrótce od bożego gońca.....

Jacek Karpowicz

środa, 4 stycznia 2012

Wielkie nadzieje....

Wybijmy z głowy wszystkie nuty
Niech się przyśnią wielkie huty
Niech dozorca psem zaszczuty
Czyści pięknie pańskie buty
Niech wróci Stalin sierp i młot
Bodaj burżuj obcy chłop
Niech Hitler o brak masła krzyczy
Niech się major z majorową byczy
Oddajmy tak więc wolność kiepską
Oddajmy honor dumę i męstwo
Ojczyzna nie zna już cnót cnotliwych
Chłopców krwawiących gorliwych


Oczekujmy braku nudy
Oczekujmy wielkiej zguby....

JACEK KARPOWICZ