Patrząc przez okna własnej wyobraźni
Boję się przestrzennej miłości
Wszytko jest takie płytkie
Smutne i wręcz niedotykalskie
Patrzę więc przez Twoje okno
Wydaje się bardziej ludzkie
Opływowe kształty oraz ideały
Fascynuje mnie to dzieło
Zaproponuj mi abonament
Zaproponuj prenumeratę
Będę wtedy czuł, że żyję.
J.K
Opuszczaj mnie i stłucz, żeby móc posklejać.....
"Przecież zdarza się, że największy żar, ciska wulkan, co niby dawno zmarł..."
piątek, 21 grudnia 2012
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Zgaga
Znowu zapiekły mnie wnętrzności
Zawsze pieką jak mi smutno
Może to wcale nie są moje wnętrzności
Moje serce, oko, jakieś takie
Wątłe kości z masy sojowej
Do głowy by mi nie przyszło,
Żeby tak zapiec, jakbym już był taką kością.
A już na pewno nie bez ostrzeżenia
Jakiejś choćby próby sygnalizacji
Jakiejś takiej konwersacji pozawerbalnej
Nie wiem, może to kwestia wychowania.
Tak zapiec...i to na własnym pogrzebie.
J.K
Zawsze pieką jak mi smutno
Może to wcale nie są moje wnętrzności
Moje serce, oko, jakieś takie
Wątłe kości z masy sojowej
Do głowy by mi nie przyszło,
Żeby tak zapiec, jakbym już był taką kością.
A już na pewno nie bez ostrzeżenia
Jakiejś choćby próby sygnalizacji
Jakiejś takiej konwersacji pozawerbalnej
Nie wiem, może to kwestia wychowania.
Tak zapiec...i to na własnym pogrzebie.
J.K
poniedziałek, 3 grudnia 2012
Karciana Gra
Dziś znów obserwuję nasze wszystkie karty
I podmieniam damy bo to wybór marny
Zmieniam układankę resztą swej godności
Tak będzie prościej.
Porozrzucam resztę co nam pozostało
Z życia wyblakłego kiedy się nie chciało
Rozszarpuję nawet asa kiera
To jest maniera.
I ta klasyczna miłość, opuszcza nas powoli
I już jej nie powstrzymasz
I już jej nie dogonisz.
Leżę w strzępkach asów czerwonych i czarnych
Leżę w całej talii smutków tego świata
A Ty mnie zostawiasz niczym Kain brata.
Ale dłużej leżeć przy Tobie nie mogę
Odchodzę.
J.K.
I podmieniam damy bo to wybór marny
Zmieniam układankę resztą swej godności
Tak będzie prościej.
Porozrzucam resztę co nam pozostało
Z życia wyblakłego kiedy się nie chciało
Rozszarpuję nawet asa kiera
To jest maniera.
I ta klasyczna miłość, opuszcza nas powoli
I już jej nie powstrzymasz
I już jej nie dogonisz.
Leżę w strzępkach asów czerwonych i czarnych
Leżę w całej talii smutków tego świata
A Ty mnie zostawiasz niczym Kain brata.
Ale dłużej leżeć przy Tobie nie mogę
Odchodzę.
J.K.
Subskrybuj:
Posty (Atom)