Opuszczaj mnie i stłucz, żeby móc posklejać.....

"Przecież zdarza się, że największy żar, ciska wulkan, co niby dawno zmarł..."

sobota, 26 maja 2012

Czerwona małpa

Krwią zapluty moczem struty
Panie Jezu mój malutki
Chciałbyś zbawić moje smutki
Mój najdroższy mój zielony
Nie znam większej Top Ikony

Mój złociutki fioletowy
Uśmiech szczery ciut grobowy
Suknia biała od Chanel
Krew i tak Ci zniszczy biel
Chociaż może taki cel ?..

Mój Ty kwiecie hibiskusa
Słuchałbyś smętnego bluesa
Czy wariował byś przy disco
I tak w tańcu zbawiał wszystko
Dręczyłaby jaka pokusa?


Ty małpo wredna i czerwona
Jaka tam z Ciebie wielka ikona
Miłością miałeś świat zalewać
A nie krew na wojnie przelewać
Twoja ikona jest już skończona.

Klucze zgubiłeś własnego Kościoła
Nikt  ich odnaleźć nie zdoła
Wymrą stare dinozaury moherami zwane
To będziesz miał życie pozamiatane
Więc i z pomocą nikt nie zawoła..



wtorek, 22 maja 2012

Nie oglądaj Boże tego !!!

Ja widziałem tłumy dziwadeł i maskarad:

Krzyczał tłum o wdowi grosz 
Krzyczał też że smutki topi w toni wódki
Krzyczała stara baba Jaga
Krzyczała Czartoryskich Saga
Krzyczała brzydkich dzieci chmara 


Ja widziałem jak się kurczą w swoich światach
Jak cicho łkają w swoich nowych fiatach
Jak wciągają tony proszku białego
Odpuść Boże im ode złego
Widzieć Ty byś tego nie chciał
Jak z otwartą żyłą dziwak żebrał
Jak kapał krwią na odpuszczenie
Jak krew zlizywał za swe zbawienie


Ja widziałem dumne twarze męskie
Jak zawładnęli wszystko co żeńskie
Jak prokreacja ich zajęła kompletnie
Jak dzieci rodziły się równie szpetnie
Jak smutne oczy mgłą zasnute 
Zwierzęta człowiekiem zaszczute


Boże siedź sobie w niebie 
Nie oglądaj się za siebie
Nie zniósł byś mój miły tych widoków
Tych do gardeł ludzkich skoków
Nie oglądaj kocie mój tego
Ja Ci odpuszczę ode złego !!!

Jacek Karpowicz




Dzisiaj nie ma nas

Mów, jak pokochałeś inną twarz
Wczoraj jeszcze ja, miałem jeszcze blask
Dzisiaj nie ma nas
Zakpił sobie czas

Więc jeszcze Ty i ja, pomóż mi pozbierać się
Zapakuję nas i wypakuję gdzieś
Mogliśmy do końca trwać
Nie musieliśmy spać
Więc zgubiliśmy się!


Nie przekreślaj nas, nie zostawiaj ran
Nie wyburzaj nam, naszego świata ram
Miej w pamięci mnie, znów zakochaj się
W głębi serca Ci, życzę dobrych dni
Samych dobrych dni


Mów, jak przeoczyłeś  nasze dnie
W których tylko my kochaliśmy się
Już wybiegam w dal
Lecz w sercu ciągle żal


Gdzie jestem dziś, gdzie Ty? Gdzie obudzimy się
Czy odnajdę się, czy Ty odnajdziesz mnie?
Będę krzyczeć wiem
Dlatego teraz chcę
Wyszeptać Tobie, że:

 Nie przekreślaj nas, nie zostawiaj ran
Nie wyburzaj nam, naszego świata ram
Miej w pamięci mnie, znów zakochaj się
W głębi serca Ci, życzę dobrych dni
Samych dobrych dni.

Jacek Karpowicz



Ciche wariacje

Jak płot przez który ciężko wyjrzeć coś tak pięknego
Jak dobre żarty, które śpią
Jak szept chwilę głośny gdy opowiada coś wielkiego
Tak właśnie z nas marzenia kpią


Ciche wariacje, wielkie narracje, które nie znaczą więcej niż my
Wspólne i szybkie nagłe kolacje, przecież to o nich wciąż śnisz.


Polecają wciąż, fałszywie skromnie zasmucone
Zapłaczą tak jak gama gra
A potem pójdą marzenia skromnie spocone
Tak właśnie nasza bajka trwa

Ciche niuanse, ciemne seanse, które znaczą jednak więcej niż my
Wspólne i piękne ciche wariacje, Nie uciekajmy im...

Jacek Karpowicz




poniedziałek, 21 maja 2012

To tak niewiele

Gdzieś w zachmurzonym starym porcie długa przyjaźń
Zmęczone oczy które przyśnią nam się dziś
Winogron słodkich wielka kiść 
I nasza miłość, smutna myśl
To tak niewiele by wciąż razem godnie żyć


Zaczekaj jeszcze dziś
Zaczekaj chwilę, myśl
Wypowiedz trzeźwą myśl
I nie uciekaj dziś
Otwórz serca drzwi


Mazurki, ciasta i kolejki do Kościoła
Spory haust wina, które słodsze jest niż Ty
To kłamstwo, że nie kochasz mnie
Że niepotrzebnie kocham Cię
To tak niewiele by wciąż razem godnie żyć


Zaczekaj jeszcze dziś
Zaczekaj chwilę, myśl
Wypowiedz trzeźwą myśl
I nie uciekaj dziś
Otwórz serca drzwi

Serca tak nagłe, i tak mściwe i powabne
Oszukujący wciąż płaczący krótki list
Okropnie trzeźwa w głowie myśl
Że tak nie musi wcale być
To tak niewiele by wciąż razem godnie żyć

Zaczekaj jeszcze dziś
Zaczekaj chwilę, myśl
Wypowiedz trzeźwą myśl
I nie uciekaj dziś
Otwórz serca drzwi...

Jacek Karpowicz








czwartek, 17 maja 2012

Mężów Rój

Gdy śledzę swoje życie oddalony
Patrzę obserwuję obnażony
Myślę czemu nie jestem zaręczony
Czy tak ciężko szuka się właściwej żony


Żony są dobre i potrzebne
Żony są ciepłe i pochlebne
Pieką placki macki knedle
Nie mieć żony to haniebne


A co jeśli żadna żona mnie nie czeka
Tak jak nie czeka mnie żadna apteka
A co jeśli mój los ktoś inaczej sieka
Jeśli mi mąż nie żona do serca ścieka


Nie mam nic na przeciw takiemu rozwiązaniu
Ile mądrości jest w głupim pytaniu
Czy byłeś dziś na niedzielnym kazaniu
Jak ksiądz plótł o gejowskim wygnaniu


Tak więc losie mój, daj mi mężów rój
Skoro żoną skąpisz, nadal we mnie wątpisz
Losie dobry losie stary, daj mi męża czary mary
Ja Ci szczęściem się odpłacę i w niedzielę dam na tacę


Jacek Karpowicz


wtorek, 8 maja 2012

Blizny przyjaźni

Pozostawiasz mnie. Muzyka głośno wyje.
Wyprowadzam nieprzyjemnych gości.
Krzyczysz: Przyjaźni blizny zmyję ?
Myślisz: Tak prosto się pości ?


Podajesz mi krew na pożegnanie.
Widząc, że oczy me wyblakły,
Rzucasz mi światło słabe i tanie.
Lecz kable światła dawno przemokły



Zbyt wykorzystany umysł mój.
Widząc co ważne a nieważne .
Wiem, że to nie zapach Twój,
Wyjdzie mi jutro na powitanie.


Nocy oczy szare i wredne,
Dotknęły duszy mojej serce.
Życie jest dzisiaj straszne mętne
Chciałbym znaleźć się chociaż ...
W Twojej nerce....

Jacek Karpowicz