Opuszczaj mnie i stłucz, żeby móc posklejać.....

"Przecież zdarza się, że największy żar, ciska wulkan, co niby dawno zmarł..."

wtorek, 20 listopada 2012

Nie znałem Ciebie

Nie znałem Ciebie
I chcę byś o tym wiedział.

Tak jak zapałka mała z innymi podpałkami
Nie odpowiada za pożar ni za podpalanie.

Dziś Ci ją rzucam jak rzucam Twe kochanie.
Jak do czerwoności rozgrzane płomienie
Tak to wspomnienie.

Nie znałem Ciebie
Choć mogłem,
nie poznałem.


J.K

Sam zły

Czemu Ciebie tak dziwiło,
że potrzebowałem Cię
Kilka kropel Twojej woni, tak jest pięknie,
przebacz mi.

Sam zły.

Wylewam krople wraz ze łzami,
wylewam Ciebie z jasnej krwi
Te same oczy blisko skroni,
Wciąż jeszcze zdrowy mi się śnisz.

Sam zły.

Daj mi swój preparat, raz zaufaj mi
Stworzę nam miksturę, wyhoduję drzwi.

Które otworzą nową drogę,
na której znów spotkamy się
Na której złym istotą dzieją
Się dobrowolnie rzeczy złe.

I kiedy znów otworzysz oczy
I kiedy staniesz w pełni sił
To pobiegniemy tą doliną
Do której nas prowadzą drzwi.

Kiedy poczujesz że wygrywasz
Z nowym natręctwem, z Samem złym
Być może będzie to ta chwila
Która odmieni życie Ci.
J.K

poniedziałek, 12 listopada 2012

Paskudy Marudy

Tej marudzie co marudzi tak od zawsze
Tej paskudzie co paskudną mordę ma
Tej co patrzy tak zupełnie nie na żarty
O niej myślę, jej dziękuję cały czas.

Niech ta mała brzydka postać się uśmiechnie
Niech ta mała wciąż nieznana powie cześć
Niech już nigdy tak nie będzie niebezpiecznie
Niech jej szczęście się wyleje rzeką łez.

Tego pragnę, tego żądam o to walczę
Któż tak spojrzy na mnie ciepło jak nie Ty
Za to oddam swą ostatnią białą kartę
Żebyś miała szczęście o którym tak śnisz.

J.K





Ból niespełnienia....

Pamiętasz zapewniałeś mnie
Że czas na pewno zmieni się
Że przyjdą dni słoneczne i
Nie będzie ludzkiej wojny 
krzywd.

Obracam każde z Twoich słów
A potem kraję je na pół
I wyczytuję z nich to coś
Co nie wynika ot tak wprost.

A potem cicho staram się
Posklejać wszystko
Taśmą zdjęć.
A kiedy nie wychodzi mi
To chicho płaczę
kroplą krwi.

Pamiętasz zapewniałeś mnie
Że czas mnie uczy kiedy śpię
A potem zaklejałeś mi
Czarną taśmą oczy-śpij!


J.K






piątek, 9 listopada 2012

Schizofrenia

Skoro nas tutaj nie ma poważnie
To gdzie tak naprawdę jesteśmy
Gdzie są nasze kościoły i religie
Gdzie są wszystkie plugawe historie
Tego Świata
Gdzie jest Twoje dzieciństwo
I gdzie jest moja starość

Przyszli zabrali

Nie wiem mamo.


J.K

Chaos

Chciałem szczęście pojąć rozumem
Zrozumiałem że tego nie umiem

Chciałem wszystko oddać naturze
Pojąłem że tylko ją wzburzę

Chciałem kochać i być kochanym
Ale zostałem boleśnie skazany

Dzisiaj niczego już nie chcę:

Nie chcę rozumieć
Nie chcę pojmować
Nie chcę już kochać
Nie chcę się smucić
Nie chcę się kłócić


Lecz chcę się zbudzić....

Jacek Karpowicz



Rys. Martolla Bazgrolla

wtorek, 6 listopada 2012

Piosenka o zabijaniu...

Czego mogę znów na własność chcieć
Skoro nawet nie wiem czy mam chęć
Czego od Twej duszy żądać mam
Skoro na mym sercu tyle ran.

Czego znów ode mnie będziesz chciał
Czy chcesz żalu mego winy mej
Czy na serce me znów będziesz srał
Czy mam już nadstawiać dzielnie się

Czy mam podać pas i mierzyć czas
Czy dziękować mam za każdy raz
Czy zrozumiesz kiedyś że też mam
Swoje serce cierpkie od tych ran.

Mogę oddać Tobie pusty dzwon
Co bez serca wali w pusty gong
Co to w ciszy cierpi to co my
Ale na cóż Tobie tamte sny....?

Jacek Karpowicz
(pusta piosenka o zabijaniu uczuć)




poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozmowa z Tatą.

Mogę zapytać czy mnie lubisz.
Ale po co mam pytać kochanie.
Z powietrza czytam to co myślisz
I na co komu to kalkulowanie ?

Zapytam za kim tak tęsknisz.
Bo to jest kłamstwo
Że tęsknisz wciąż za nim.
I to jest kłamstwo, że to wszystko
To tylko cienki pomięty pergamin.

A Ty lubisz mnie, a Ty lubisz mnie tato
Czuję i wciągam po kresce
A ja lubię Cię tato, a ja lubię Cię tato
Niebo jest takie niebieskie.

Są tacy którzy mnie krzywdzą,
Którzy mnie krzywdzą
Czasami morfiną
Są to ludzie którzy myślą
Którzy myślą
Że nigdy nie zginą

Jacek Karpowicz


czwartek, 1 listopada 2012

Robaczywe życie

Nadzieję ma każda z tych istot na parapecie
Patrząc w nasze szare zmęczone twarze
Udając martwych to znowu półmartwych
Drżą o swoje wątłe bez wyrazu życie.

A Ty bezmyślnie pochylasz się nad jednym
Potem nad drugiem bezbronnym robakiem
I macką rozbijasz robaczkowe serduszko
Chociaż ni robaczywe ni nijakie.

Czym lepszy jest człowiek od robaka
Skoro decyzją tego tam w niebie
Jesteśmy wspólnotą jedyną własciwą
I z robakami na jednym drzewie.

Uszanuj wolę większego od Ciebie
Odłóż te mackę i spójrz przed siebie
A może jednak spojrzeć inaczej
I może żyć w zgodzie i żyć dla siebie?