Opuszczaj mnie i stłucz, żeby móc posklejać.....

"Przecież zdarza się, że największy żar, ciska wulkan, co niby dawno zmarł..."

sobota, 27 sierpnia 2011

Srebrnik za dzieciaka

Pytam się czy zamordował ósemkę czy więcej
Mówi że tylko pięcioro z kawałkiem
Czy chcę zobaczyć ich zwłoki i ich członki
Czy chcę zlizać ich krew z jego rany
Podobno jeszcze ciepła
Pytam się dlaczego akurat dzieci
Mówi że się akurat mało wyrywały
Że kiedy padły strzały akurat wstawały
Podobno wciąż błagały
Pytam się czy ma przed oczyma ich twarze
Mówi że nie ciemno było potwornie
Że da za to srebrnika na ołtarze
Że Bóg litościwy że mu wszystko wybaczy
Że za to zapłaci...
Podobno się nie wypłacił...




Jacek Karpowicz

środa, 24 sierpnia 2011

Świat za mgłą...

Rano,
Świat wydaje się być
zupełnie inny niż jest
Oczarowuje nas swym pięknem
Skowronki kłamią
że pięknie śpiewają
Słońce kłamie,że rano wstaje
I w ogóle wszystko kłamie, że jest

W południe,
Świat jest już inny
Skowronek już nie kłamie
Bo za głośno
Słońce się ledwo przebija
Przez smogu chmurę
Lecz kiedyś świat zył

A wieczorem...
Rozpędzony pociąg
hamować zaczyna
Lecz skowronek
już dawno śpi
Słońce co prawda urokliwie pociąga
Ale to raczej takie nosem pociąganie

Nocą,
Świat jest urokliwy i zły
Nocą nie zobaczysz choćby mgły
Na co komu ta uroda
Nocy trochę żal i szkoda...

Lecz świat piękny był...

Jacek Karpowicz


wtorek, 23 sierpnia 2011

Śmiech przez łzy...

Strasznie śmierdziało w noc wrześniową
Pamiętasz jak płakały dzieci
Jak wołali: dzieci śmieci!
Pamiętasz jak śmiesznie wyrywali im zęby
Jak uderzały o pnie szeleszczących kniei
Takie to śmieszne
To się głośniej śmiej
Niech Ci się śmiejąc oczy zapłoną!
Niech zaczną płonąć ze śmiechu!
Niech będą czerwone w pośpiechu!
Ja się śmieję razem z Tobą
Śmieję się do Boga o to...
Żeby smiejąc się pamiętał o tym
Komu tak płonęły oczy!!!!

Pamięci tym niezapomnianym...

Jacek Karpowicz.



niedziela, 21 sierpnia 2011

O poranku...

Piję kawę...nie jest to ani kawa czarna, ani kawa blues, ani tym bardziej nie ma 4 rano. Więc piję kawę białą, rozpuszczalną i mimo to delektuję się nią. Jest oczywista 06.12 rano...zostanę dzisiaj "listonoszką"...:P Tak sądzę. Wczoraj się dowiedziałem, że mój wieczorek poezji abstrakcyjnej, będzie zorganizowany w kawiarni "W Starym Kadrze" na gdańskiej starówce...No cieszę się, co mam się nie cieszyć, ale też denerwuję, przecież nikt mnie nie zroumie,a może to i lepiej...:P:P:P

Pozdrawiam porannie i kawowo...:)

czwartek, 18 sierpnia 2011

Krzywda jest misiem

Seksualne  przyswajanie
Dobrowolne wykorzystywanie
Uszczypliwe podglądanie
Średni penis na śniadanie

Tak przygoda się zaczyna
Jednych z nóg wnet ścina
Drugich wręcz podnieca
Dla tych trzecich niezła heca!

Już nic nie jest takie samo
Córka krzyczy-mamo!
Syn odważniej-draniu!
Zamknij mordę-Aniu!

Butelka, szczotka, parasolka
Po czystej mała fiolka
Wszystko się nam przyda
Bo dzisiaj rządzi brzydal.

Jacek Karpowicz.

http://www.youtube.com/watch?v=LWE6rwKCC80&ob=av2e

wtorek, 16 sierpnia 2011

Strach przed pragnieniami...

Chciałbym wierzyć,że jestem dniem wczorajszym
Chciałbym wierzyć,że ucieknę w porę przed złem
Chciałbym wierzyć,że jestem serem Szwajcarskim
Chciałbym wierzyć,że nie zje mnie Duch Święty

Boję się,że zmartwychwstanę
Boję się,że krew zatrzymam w ranie
Boję się,że mnie osądzą

Boję się i chciałbym...


piątek, 12 sierpnia 2011

Poemat...brzydki

Drzwi otwarte tak głęboko
Okna szczelnie rozwarte
Klasycyzm barok i rokoko
Grajmy na otwartą kartę

Dzień dobry Dobry wieczór
Pieprz sól cukier majeranek
Jaki wielki przebiegł szczur
Co za obłudny mały poranek

Rzygam ludzkim pięknem
Rzygając też nim sram
Sram pięknie i mętnie
Powtarzaj am am am.


Pieprzona Diva...


środa, 10 sierpnia 2011

Myśli i słowa

              "Przemyślenia"

Dlaczego wciąż zapominamy
Chcąc nie chcąc kochamy
Obiecujemy  wrzeszczymy błagamy
Ostentacyjnie zapominamy...

Dlaczego wciąż oszukujemy
Podobno tak poszukujemy
Bozi Kurwy czy Ormianki
Takie gdyńskie Cuda Wianki...

Dlaczego wciąż błądzimy..proste
Błądząc się nie zgubimy...

Jacek Karpowicz...


wtorek, 9 sierpnia 2011

Listonosz vel Recepcjonista

Aż żal ściska serce, kiedy muszę odejść z Carrefoura, pracowałem tam całe trzy dni, było tak wspaniale........
Brednie, pewnie, że się cieszę, ale halo halo.Jeszcze nic pewnego. Na razie miałem tylko dwie rozmowy o pracę, jeszcze nic pewnego. Co prawda wolałbym pracę w Fitness Clubie, jako recepcjonista, niż listonosz na Oruni Górnej, ale tym też nie pogardzę, zwłaszcza, że jest pakiet socjalny:P;P:P I "Wczasy pod Gruszą"...
Dzisiaj idę jeszcze do Carrefoura niestety, ta atmosfera, bałaganu i niezorganizowania, doprowadza mnie do szału, ale dzisiaj jeszcze dam radę...

Pieprzona Diva....



niedziela, 7 sierpnia 2011

Życie nędznej kasjerki

Życie kasjera w Carrefourze, nie należy do najłatwiejszych.Przekonałem się o tym wczoraj, kiedy to podjąłem pracę w sopockim markecie.Brud, syf, ubóstwo, mało powiedziane...Brak odpowiedniego szkolenia, pracownicy o dość niskim poziomie inteligencji:) "Proszę Pana, ten ser nie wchodzi, więc go Pan nie kupi."-Takie cytaty, mógłbym mnożyć.Wynagrodzenie za dość ciężką pracę, poniżej 6 zł za godzinę!!!!!!
Nie wspomnę, o tym, że szkolenie BHP miejsca nie miało i mieć nie będzie.Co akurat mnie cieszy,ale inspekcja pracy miała by inne odczucia.Po co tam pracuję?Nie wiem, ale jedno jest pewne, długo tam, nie popracuję....

Wasza pieprzona kasjerka!!!!!!!!!!!!!!!!


środa, 3 sierpnia 2011

Brunet...Skarlały!

Po co mi brunet skarlały...?
Z rękawa trzy kawały...
Manny deszcz wolę od niego
I chłopca rumianego...
Boże mój,porównywalny do skały...

Z uprzejmości Magdaleny,która w trakcie, mego natchnienia, zadzwoniła do mnie, żeby z niszczyć mi wiersz...:)

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Rancho...po

Rancho...po...czyli żal, ale również wspomnienia. Bardzo miłe wspomnienia. Pomimo licznych sprzeczek, mogę jasno powiedzieć, że kocham swoich przyjaciół. Pierwsza noc...i "Jak się pozbyć cellulitu", Magda ledwo widziała, ale już wiedziała, że kocha tę rudą (przyp. Dominika Kluźniak)...Tańce, hulańce, swawole...Drugi dzień...dziadek Jacek i Amelka.Potem ulubieniec ze swoją oblubienicą...:) Fucking room pobił nawet Talking room. Impreza w klubie pod Rogatym Bizonem, też nie należała do najgorszych...Rano poznaliśmy Berga, całkiem sympatyczny chłopak...hahahahahaha,pływalnia nad Jeziorem też, urzekła nas soja magią, dlatego nie czekając długo, wykapałem się nago:) Jednak moi znajomi,znaleźli sobie nową przyjaciółkę, Osę!!!!! Która kradła im mięso! Mam tylko nadziję,że Magda zapamietała szkołę Anity, i nie będzie rzucała 4 razy w tą piankami!!!!!!!!!!!!!

Tyle co pamiętam...ponieważ, zdaję sobie sprawę z tego, że oprócz garstki osób, ten wpis będzie dla wielu, niezrozumiałym zlepkiem słów.

Pozdrawiam ja...pieprzona Diva!:P:P:P