Mała smutna pusta, świnio różowawa
Nie mąć w głowach, puszko rdzawa
Nie wbijaj nam do głów gwoździ
Które służą Twej niejasnej jaźni
Nie ujawniaj swej myśli mieszanej
Nie odsłaniaj piersi blaszanej
Nie krzycz swym głosem ochrypłym
Że w gruncie rzeczy nam będzie cieplej
Piekieł bram nam nie otwieraj
I się z nami już nie spieraj
Już nie lepsi ale ciężsi dziś jesteśmy
Przez namowy ciągłe bardziej grzeszni
Nikt nie przekroczy już Twych bram
Zaakceptuj proszę takiej rzeczy stan
Prościej będzie Ci żyć z własną osobą
Niżeli walczyć ciągle ze sobą
I szczęśliwi obok trupa Twego przechodzimy
Z językami rozplatani dumni odchodzimy
Swej odwagi sami sobie zazdrościmy
Już Cię przecież nigdy nie ujrzymy.....
Spokój...
Jacek Karpowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz