Opuszczaj mnie i stłucz, żeby móc posklejać.....

"Przecież zdarza się, że największy żar, ciska wulkan, co niby dawno zmarł..."

sobota, 16 czerwca 2012

Skrzydlaty psie...

Skrzydlaty psie, szukałem Cię, gdy doszedłem piekieł bram
Złe uczynki poszły precz, lecz za późno, już jest czas
Twój świat w czerwieni barw, kiedyś mi spodoba się
Moja dusza smutkiem jest i ciągle jeszcze czeka by, by zobaczyć...

Tyle smutku, łez i krwi, zanim tu przybyłeś Ty
Tyle ciężkich chwil nim zobaczyłem, że to jesteś Ty
Każdy dzień kamieniem jest bo Twój obraz zmywa się
Ocaliła nas dobroć wrodzona lecz stłumiona.

Ten pies uwięził mnie, nikt nie słyszał moich łez
Przeczekałem w żalu by znów zawalczyć chcieć
Lecz dziś wciąż pamiętać chcę, czas nie rozproszył mgły
Wywalczyłem Cię by żyć, by nie otruć świata jadem łez,
Więc pokochaj mnie!

Ile bitew tyle łez, krzywdy aż po skrzydeł kres
Ile minie chwil, bym mógł uwolnić się z tamtych dni
Każdy dzień napełnia mnie ciepłym dobrem lepszych dni
Ocaliła nas dobroć wrodzona lecz stłumiona..

Skrzydlaty psie, wygrałem więc,
Nie zapomnij jednak mnie
Kiedy inny zajdzie Ci, Twoją drogę pełną krwi
To daj mu nauczkę tę, którą dałeś również mi...

Jacek Karpowicz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz