Opuszczaj mnie i stłucz, żeby móc posklejać.....

"Przecież zdarza się, że największy żar, ciska wulkan, co niby dawno zmarł..."

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Rancho...po

Rancho...po...czyli żal, ale również wspomnienia. Bardzo miłe wspomnienia. Pomimo licznych sprzeczek, mogę jasno powiedzieć, że kocham swoich przyjaciół. Pierwsza noc...i "Jak się pozbyć cellulitu", Magda ledwo widziała, ale już wiedziała, że kocha tę rudą (przyp. Dominika Kluźniak)...Tańce, hulańce, swawole...Drugi dzień...dziadek Jacek i Amelka.Potem ulubieniec ze swoją oblubienicą...:) Fucking room pobił nawet Talking room. Impreza w klubie pod Rogatym Bizonem, też nie należała do najgorszych...Rano poznaliśmy Berga, całkiem sympatyczny chłopak...hahahahahaha,pływalnia nad Jeziorem też, urzekła nas soja magią, dlatego nie czekając długo, wykapałem się nago:) Jednak moi znajomi,znaleźli sobie nową przyjaciółkę, Osę!!!!! Która kradła im mięso! Mam tylko nadziję,że Magda zapamietała szkołę Anity, i nie będzie rzucała 4 razy w tą piankami!!!!!!!!!!!!!

Tyle co pamiętam...ponieważ, zdaję sobie sprawę z tego, że oprócz garstki osób, ten wpis będzie dla wielu, niezrozumiałym zlepkiem słów.

Pozdrawiam ja...pieprzona Diva!:P:P:P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz