Aż żal ściska serce, kiedy muszę odejść z Carrefoura, pracowałem tam całe trzy dni, było tak wspaniale........
Brednie, pewnie, że się cieszę, ale halo halo.Jeszcze nic pewnego. Na razie miałem tylko dwie rozmowy o pracę, jeszcze nic pewnego. Co prawda wolałbym pracę w Fitness Clubie, jako recepcjonista, niż listonosz na Oruni Górnej, ale tym też nie pogardzę, zwłaszcza, że jest pakiet socjalny:P;P:P I "Wczasy pod Gruszą"...
Dzisiaj idę jeszcze do Carrefoura niestety, ta atmosfera, bałaganu i niezorganizowania, doprowadza mnie do szału, ale dzisiaj jeszcze dam radę...
Pieprzona Diva....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz